Długo na to czekałem. W końcu ktoś zjadł tego pierdolonego banana!!!
Kibice od lat rzucają czarnoskórym piłkarzom z trybun banany wyrażając swoją niechęć podyktowaną rasistowskimi poglądami. Media ich napiętnują, piłkarze odgrażają się, że nie wyjdą na boisko, płaczą (sic!) pojawiają się kary, a co za tym idzie jeszcze większa agresja. Czarnoskórzy piłkarze wydają się zupełnie nie mieć do siebie dystansu i już kilkukrotnie widząc takie sceny głośno się zastanawiałem: Czemu on nie zje tego banana?! Przecież kibice by go pokochali. Uciszyłby nieprzychylne trybuny niczym pędzący MAN marcującego kota, a rozentuzjazmowany tłum uznałby go za symbol. Symbol wprawdzie nie tylko walki z rasizmem ale i bananów, ale zawsze Symbol.
Banan został zjedzony! Pierwszym, który się odważył został
Dani Alves podczas ostatniego meczu Villarealu z Barceloną. Podchodząc do
narożnika boiska w celu wykonania rzutu rożnego poczęstował się rzuconym w jego stronę owocem. Po meczu ładnie podziękował kibicom Villarealu
dodając, że dzięki temu uzupełnił węglowodany (mówił chyba też coś o potasie)
co pomogło mu w lepszej grze w zwycięskim zresztą dla Barcy meczu. Można
kulturalnie zareagować na poczęstunek serwowany przez gospodarzy... można! Alves
wyraźnie przyczynił się do zwycięstwa w niełatwej konfrontacji z żółtą łodzią
podwodną jak zwą drużynę Villareal. W ten sposób zadrwił sobie z rasistów jak
nikt inny wcześniej. Walka z uprzedzeniami na stadionach powinna być mniej
nadęta i mniej napompowana emocjami. Alves zrobił w jednej sekundzie więcej w
tym temacie niż FIFA i UEFA w ciągu ostatnich kilku lat. Łzy Balotellego czy
księcia Boatenga podmywają nam już piwnice, a żenujące przepisy związków
piłkarskich niedługo wprowadzą parytet dla czarnoskórych na boiskach i
trybunach (we Francji przydałby się zabieg odwrotny). Kochani Murzyni apeluję o
odrobinę dystansu i branie przykładu z Daniego Alvesa – Bohatera kampanii
walki z rasizmem w futbolu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz