piątek, 14 marca 2014

Bendtner zdrowy?


Kogo moglibyśmy obwołać bohaterem wtorkowych i środowych perypetii Ligi Mistrzów? Można rozmawiać o Messim, Zlatanie, świetnej formie Diego Costy etc. Rozstrzygnięcia ostatnich spotkań jednak były równie zaskakujące co rekonstrukcje rządu Tuska i na boisku brakowało na tyle spektakularnych wydarzeń by mianować kogoś tytułem „Man of the Day”. Co innego poza boiskiem…
Gdy piłkarze Arsenalu starali się dokonać niemożliwego i odrobić straty z pierwszego spotkania z drużyną Pepa Guardioli, Nicklas Bendtner przechodził rehabilitację w Kopenhaskich pubach. Kuracja, którą przeszedł we wtorkowy wieczór musiała być wyjątkowo intensywna, bo jak wiemy duński piłkarz to „kawał chłopa” i 3 piwka nie skłoniłyby go do tak ekstrawaganckich zachowań.
Po zakończeniu meczu kontuzjowany snajper Kanonierów (brzmi mocno batalistycznie) wsiadł do taksówki wraz ze znajomymi. Nie znamy celu podróży owych dżentelmenów, możemy jedynie zakładać, że mieli na celu kontynuowanie rekonwalescencji. Napastnik Arsenalu, jak sama nazwa wskazuje napadł wraz ze znajomymi na zaskoczonego taksówkarza demolując jego taksówkę i zabierając jego prywatne rzeczy. Gdy poszkodowany wyprosił wesołe towarzystwo z samochodu nasz brodaty książe Danii nazwał go swoją, małą dziwką, rozpiął spodnie i uderzając paskiem w taryfę sugerował, iż gotowy jest rozpocząć stosunek płciowy z bogu ducha winnym samochodem. Ufff… mocne!
 Znane są szerokiej opinii przypadki równie ciekawych, niezrozumiałych lub po prostu kretyńskich działań piłkarzy. „Syndrom Ledwonia” u Nicklasa Bendtnera rozwija się jednak w zastraszającym tempie. Można nawet odnieść wrażenie, że im Duńczyk starszy tym głupszy, a ostatnim wyczynem zawstydziłby nawet niejednego uczestnika popularnego ostatnio w kraju programu Warsaw Shore. Życzymy zatem Bendtnerowi chętnych „gąsek”, a także (a może nawet przede wszystkim) klubów, które chciałyby go zatrudnić. Kara 100,000 £, którą nałożył na niego klub raczej nie stanowi ostatecznych konsekwencji jakie w najbliższym czasie poniesie głowonożny dryblas i rozglądanie się za nowym klubem może w lecie stać się koniecznością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz