W zeszłym
sezonie mogliśmy obserwować jak zmieniają się władze Interu Mediolan. Sytuacja
w przypadku Czarno Niebieskich jest o tyle ciekawa, że stanowiła koniec pewnego
okresu w historii klubu. Rodzina Morattich – wieloletni architekci największych
sukcesów Mediolańskiej drużyny , zwolniła miejsce dla prywatnych inwestorów ze
wschodniego rynku. Wskutek kryzysu i słabszych notowań koncernu naftowego „Saras” Massimo Moratti nie mógł dłużej, jak
to miał w zwyczaju, pompować kasy w
wielomilionowe transfery, nowych trenerów czy oderwane od rzeczywistości
kontrakty. Pakiet większościowy Nerazzurrich wylądował w rękach Erica Thohira –
Indonezyjskiego biznesmena, potentata świata azjatyckich mediów i fana sportu.
Zakup drużyny
z Mediolanu nie był pierwszą inwestycją w świat sportu jakiej dokonał ultrawykształcony
kurdupel o głębokich kieszeniach i sympatycznej aparycji. W jego małych,
żółtych rączkach znalazły się już wcześniej D.C. United (MLS) i Philadelphia
76ers (NBA). Należy tu podkreślić, iż twierdzenie o cudownym wpływie Erica
Thohira na poziom sportowy tych drużyn byłoby sporym nadużyciem. Kibice Interu,
którzy spodziewali się rewolucji kadrowej, serii przelewów z siedmioma zerami i
błyskawicznego powrotu na top oczekiwali zbyt wiele. Ostatnie ruchy nowego prezydenta
klubu dają jednak nadzieję i sprawiają, że tiffosi z niebieskiej części stolicy
Lombardii mogą spać spokojnie.
Znienawidzony przez wielu sympatyków Nerazzurich dyrektor sportowy Marco Branca
pożegnał się ze swoim stanowiskiem. „Meglio tardi che mai. Arrivederci Branca!”
(Lepiej późno niż wcale. Żegnaj Branca! – te słowa świetnie obrazują reakcję
fanatyków z Curva Nord na odejście ojca takich „hitów” mercato jak: Rocchi,
Mudingayi, Silvestre czy Kuzmanovic. Wymienione nazwiska to tylko czubek góry
lodowej nieudanych inwestycji byłego napastnika Interu. Mariga, Belfodil,
Castaignos, Laxalt, Botta, Suazo, Forlan, Perreira, Schelotto. Jaki tok
myślenia skłaniał pana Brancę do twierdzenia, iż uzbrojony w takie nazwiska wąż
z San Siro podusi konkurencję w Serie A? Należałoby zapytać jego lekarza, do którego
prawdopodobnie się wybierze po lewe zwolnienie bo nie sądzę by szybko pojawiły
się na horyzoncie propozycje pracy na równie intratnych stanowiskach. Póki wraz
z Brancą odpowiedzialnym za transfery był uwielbiany przez kibiców Gabiele
Oriali wpadek było dużo mniej. Wymiana Ibra – Eto’o to ewidentny sukces „Lele”.
Pieniądze zostały wyrzucone w błoto na Manciniego i Quaresmę ale obaj byli
owocami autorskiego pomysłu Jose Mourinho. Miarka się przebrała gdy chcąc
uzupełnić kadrę o klasowego napastnika przystojny Marco wpadł na pomysł wymiany
Guarin – Vucinic. Transfer został zablokowany osobiście przez Erica Thohira czym
zdobył sobie pierwszego dużego plusa u wciąż podzielonych co do jego osoby
kibiców.
Zimowe
okno transferowe jest dosyć specyficzne. Rzadko zakupy w tym okresie
diametralnie zmieniają obraz drużyny. Delikatna korekta składu sprawdza się w
zimie lepiej niż rewolucje kadrowe. Trener nie ma czasu na dostosowanie nowych
piłkarzy do taktyki i odwrotnie. Inter zwykł opracowywać w zimie nierealne cele
co prowadziło do zmarnowania czasu i nerwowych ruchów pod koniec okna. Hernanes
zakupiony z Lazio jest nie tylko dużym wzmocnieniem drużyny ale i symbolem
nowej polityki wprowadzanej przez Thohira. Mądre transfery, mniejsze wydatki na
pensje, młodsi piłkarze. Te cele póki co udaje się w części realizować, a nowym/starym
odpowiedzialnym za wdrażanie zmian w życie jest Piero Ausilio. Na stałe, czy
tymczasowo? Czas pokaże. W tej polityce zauważyć da się jednak pewne
nieścisłości. Nowy właściciel zadeklarował, iż chce uzyskać średnią wieku
drużyny na poziomie 27 lat. Z jednej strony wiele mówi się o odejściu po
sezonie argentyńskiego trio: Samuel, Milito, Cambiasso, z drugiej natomiast
właśnie dopięto transfer 32 letniego Vidica. Nazwa klubu z mediolanu coraz
częściej pojawia się w kontekście nowego miejsca pracy dla takich piłkarzy
jak: Sagna, Evra, Podolski, Torres. Te nazwiska z pewnością stanowiliby dla
Interu wzmocnienie ale swoje lata już mają, a za darmo grać nie będą na pewno.
Stabilność
finansowa drużyn grających w Serie A jest rzadkością. W tej chwili właściwie
tylko Juventus może pozwolić sobie na rozrzutność na poziomie drużyn z czołówki
europejskiej. Jednym z głównych czynników, które złożyły się na finansowy
sukces Starej Damy jest piękny, nowoczesny, a przede wszystkim Własny! stadion.
Jedyny taki przypadek w lidze! Eric o tym wie! Eric to rozumie i też tak chce.
Budowa Nuovo Stadio dell’Inter im. Giacinto Facchettiego jest coraz bliżej.
Wydaje się, że kwestia lokalizacji, a może nawet projektu i wykonawcy jest już
przesądzona tym bardziej, że Indonezyjczyk posiada w tej kwestii pełne wsparcie
władz miasta.

Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoże Cię zdziwię, ale najlepiej zarządzane kluby Serie A to obecnie Udinese (zysk 32,3 mln €) i Napoli (zysk 8,1 mln). W sezonie 2012/13 na plus wyszły jeszcze Chievo (1,5 mln €), Pescara (1,3 mln €), Fiorentina (1,2 mln €) oraz Catania (0,1 mln €).
OdpowiedzUsuńNiestety trzy najbardziej znane marki we Włoszech przynoszą straty ogromne straty Inter (82,7 mln €), Juventus (15,9 mln €), Milan (6,9 mln €).
Jeśli chodzi o dług ogólny to również rządzi wielka trójka. Prowadzi Inter z 293 mln €, drugi jest Juventus (227,1 mln), a trzeci Milan (221,6 mln).
Juventus nadal płaci za Calciopoli - wielki ośrodek w treningowy Vinovo zbudowany na krechę jeszcze przed degradacją. Do tego do spłacenia stadionu nadal pozostało 40 mln €. I jeszcze 60 mln € wpakowanych w transfery, które dźwignęły tę drużynę z kolan.
Klubom z serie a sporo jeszcze brakuje do wzoru zarządzania. Bundesliga to nie będzie nigdy. Zysk Udinese faktycznie zaskakuje. Sadzę jednak, że zmiany jakie wprowadził Juventus ...i być może wprowadzi Inter będą dobrym początkiem zdrowych finansów we włoskiej piłce.
Usuń